http://polish.ruvr.ru/2013_12_24/Kwiaty-na-grobie-polskiej-dyplomacji/ Maciej Wiśniowski, Cyprian Darczewski 24.12.2013, 12:44 Pogodę mamy mało bożenarodzeniową. Teraz warto mieć pod ręką nie choinkę, lecz kwiaty. Koniecznie białe, jak przystoi na pogrzebie. Złożymy je na grobie polskiej polityki wschodniej, której śmierć właśnie obserwujemy. I przeżywamy traumę – na Ukrainie nie udało się doprowadzić do przewrotu. Polityka wschodnia od samego początku nowej Polski była projekcją fobii i lizusostwa wobec zachodnich sojuszników. Jej najwyraźniejszym przejawem była inicjatywa pod nazwą Partnerstwo Wschodnie, okrzyknięta jako gigantyczny sukces polskiej myśli dyplomatycznej. Polska jako pierwsza w Europie uznała UKRAIŃSKĄ niepodległość. Polscy oficjele jeździli żeby się ściskać z prezydentami Ukrainy. Ta miłość miała jednak poważną wadę wzroku, bo głównie mówiono o tym, jak się Ukraina ładnie i demokratycznie rozwija i jaka jest europejska (czytaj: antyrosyjska), nie chcąc zauważać dramatycznie niekorzystnych zjawisk społecznych i politycznych. Wszechobecna korupcja, degeneracja władzy na każdym szczeblu, wzajemne przenikanie struktur państwa i zorganizowanej przestępczości nikogo z polskich polityków nie niepokoiły. Nikt też nie zwracał uwagi na odradzający się ukraiński nacjonalizm z faszystowskimi korzeniami. Prezydent Kwaśniewski przyjaźnił się z Leonidem Kuczmą, nazwanym potem dyktatorem. Kulminacją tych uczuć był w 2004 r. zlot w Kijowie polskich elit pod wodzą Aleksandra Kwaśniewskiego, żeby poprzeć Wiktora Juszczenkę przeciwko Wiktorowi Janukowyczowi. Nikomu z nich nie przyszło do głowy, że właśnie robią wszystko, żeby pogłębić i utrwalić podział ukraińskiego społeczeństwa, bo zwolenników jednego i drugiego było niemal tyle samo. Proeuropejski prezydent Juszczenko podziękował potem Polsce za wsparcie podnosząc do rangi bohatera narodowego Stepana Banderę, a UPA do armii patriotów. Teraz na Majdan znowu zlatują polskie elity. Tym razem, by wezwać Ukraińców do walki o Europę przeciwko Janukowyczowi. Ani rządzącej w Polsce Platformie Obywatelskiej, ani liderowi opozycji – Prawu i Sprawiedliwości nie przeszkadza, że rozwijają przed nimi czerwono-czarne flagi UPA.
BIAŁORUŚ. Z Białorusią Polski nie łączy prawie nic. Jeszcze niedawno była choć Andżelika Borys, prezes nieuznawanego przez władze Białorusi Związku Polaków. Jej zwolennicy mieli swoje pięć minut w polskich mediach. Ci, którzy poszli za jej konkurentem, liderem konkurencyjnego związku– nie mieli nawet tego, bo nie byli wpuszczani do Polski jako „miłośnicy” łukaszenkowskiej dyktatury. Polska obraza objęła również te dzieci, które nie należały do właściwego związku. Przez kilka lat nie mieliśmy na Białorusi ambasadora, bo były polski Prezydent Lech Kaczyński powiedział, że Łukaszenka był wybrany niedemokratycznie i polski ambasador nie miał komu złożyć listów uwierzytelniających. Jest jeszcze polska telewizja Bielsat. Państwo polskie wsadziło w tę nieistotną politycznie propagandówkę kilkadziesiąt milionów złotych.
LITWA. Od lat stosunki z tym sąsiadem są dramatycznie złe. Polska strona twierdzi, że to z powodu rosnącego litewskiego nacjonalizmu. Trochę tak, a trochę dlatego, że polska mniejszość na Litwie z ochotą poddaje się resentymentom płynącym z Polski i nie chce zrozumieć, że Litwini mają prawo postrzegać Polaków jak kolonizatorów. Do tego premier Polski w stolicy Litwy wygłosił sławetne zdanie do polskiej mniejszości: „Stosunki polsko-litewskie zależeć będą od tego, jaka będzie sytuacja polskiej mniejszości”. W miniony weekend litewska policja zatrzymała w Wilnie dwóch obywateli Polski, którzy wycierali schodki przed grobem matki Józefa Piłsudskiego… litewską flagą. Jakieś takie to wymowne.
PARTNERSTWO WSCHODNIE to powstały w 2009 roku program, „określający wymiar polityki wschodniej Unii Europejskiej”. Zakłada on zacieśnienie współpracy z Białorusią, Ukrainą, Mołdową, Gruzją, Azerbejdżanem i Armenią. Hałasu podczas powstawania tego programu było mnóstwo, a minister spraw zagranicznych RP – Radosław Sikorski chodził w glorii geniusza dyplomacji. Po 5 latach nie zostało z niego nic. W latach 2009–2013 Unia Europejska dała na realizację programu 2,8 mld Euro. Ciekawe, czy pieniądze te trafiły też na kijowski Majdan…?
3 września br. ARMENIA podjęła decyzję o wstąpieniu do rosyjskiej Unii Celnej. AZERBEJDŻAN - jako dostawca strategicznych surowców energetycznych - jest w takiej sytuacji, że to nie on zależy od Unii a Unia od niego. Owszem, UE jest odbiorcą niemal połowy surowców energetycznych z Azerbejedżanu, ale z kolei Rosja zabezpiecza dostawę większości towarów. I tak oto to nie Azerbejdżan, a Unia stoi w rozkroku.
GRUZJA po agresji na Osetię w sierpniu 2008 r. utraciła zaufanie Zachodu i nieprędko je odzyska. Nowy premier podtrzymał deklarację proeuropejskiej orientacji swojego kraju czyniąc jednocześnie uprzejme gesty pod adresem Rosji. I nie ma co się dziwić, skoro 33 proc. obrotów w handlu zagranicznym przypada na kraje WNP, a z Unią jedynie 26 proc. i to z tendencją malejącą.
MOŁDOWA od samego początku uczestniczy aktywnie w programie, przy czym jej aktywność mierzona jest przede wszystkim pobieraniem pieniędzy (jest największym beneficjentem środków finansowych z UE na głowę mieszkańca). Do zaproponowania Europie nie ma nic poza swoją siłą roboczą.
Dyrektor polskiego Ośrodka Studiów Wschodnich Olaf Osica stwierdził, że „cztery lata po starcie programu niewidoczne są żadne jego polityczne i społeczne osiągnięcia. Zwykli obywatele często nie wiedzą nawet o jego istnieniu”.
Ukraina, Białoruś, Litwa, Rosja – czy z którymś z tych państw granicznych łączą nas dobre stosunki? Z tej sytuacji można wyciągnąć tylko dwa wnioski:
1. Nie jesteśmy suwerenni w polityce zagranicznej (przynajmniej tej wschodniej) albo
2. Nie da się budować polityki wschodniej bazując na rusofobii.
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Tylko ten, kto zrozumie ostatni wniosek ma szansę na zrobienie czegoś pozytywnego.
Maciej Wiśniowski, Cyprian Darczewski, Warszawa
|